Większość opiekunów wierzy, że dobrze poprowadzone szkolenie rozwiąże wszystkie problemy. Niestety, nic bardziej mylnego.

Dodam, że niemal połowa moich klientów zgłaszających się na terapię, trafiała do mnie po zakończeniu (lub w trakcie) kursu posłuszeństwa. Nikt z nich nie łączył wystąpienia problemów ze szkoleniem. Nie mieściło im się to w głowie, kiedy tłumaczyłam związki przyczynowo-skutkowe między szkoleniem i zmianą w podejściu do psa (za namową tresera), a pojawieniem się zachowania problemowego.

 

Zdecydowana większość tych psich zachowań, które uznajemy za problemowe, wynika ze stresu.

Stres może powodować u psa, tak samo jak u nas, wiele różnych czynników. Mogą to być np.:

– złe warunki bytowe (głód, pragnienie, chłód),

– izolacja (pies jest przecież zwierzęciem stadnym, kontakty społeczne są jego POTRZEBĄ),

– brak stymulacji (nudne życie w ogrodzie),

– choroba, ból, dolegliwości zdrowotne,

– niewłaściwa relacja z przewodnikiem (tutaj problemy mogą być bardzo różne. Mogą nimi być m.in. „tradycyjne” metody szkoleniowe / nadmierne kontrolowanie psa / uzależnienie od piłeczki, szkolenia lub opiekuna / brak zgody przewodnika na wolną eksplorację lub relacje społeczne psa / nieznajomość podstaw mowy ciała psów, prowadząca do wzajemnego niezrozumienia i wielu wynikających z tego problemów.

 

 

Jeżeli masz psa, który wykazuje zachowania agresywne, to wcale jeszcze NIE ZNACZY, że pies jest agresywny. Należy przyjrzeć się w jakich sytuacjach reaguje w sposób, który my, ludzie, zwykliśmy nazywać agresją. Czy szczekanie jest zachowaniem agresywnym? Moim zdaniem absolutnie nie. Jest to bardzo cenna informacja: „nie podchodź”. To od nas zależy, czy postąpimy odpowiedzialnie i pomożemy psu, czy też zignorujemy jego ostrzeżenie i będziemy go wpychać w sytuację, która może go przerosnąć.

Miejmy świadomość, że zdecydowana większość tzw. zachowań agresywnych, spowodowana jest LĘKIEM. Szczekający na inne psy owczarek niemiecki najprawdopodobniej stara się je przegonić dlatego, że nie czuje się pewnie w takiej sytuacji. Nie dziwmy się. Czy naprawdę nie ma wielkich facetów, którzy czują się zakłopotani w większym gronie? Albo którzy nie radzą sobie w rozmowie z ładną kobietą? Wiele osób unika kontaktów społecznych, ponieważ nie czują się w nich komfortowo. Pies na smyczy nie ma jak uniknąć niechcianego spotkania… Informuje o swoim dyskomforcie najlepiej jak potrafi.

 

Skoro „zachowanie agresywne” jest prośbą o zwiększenie dystansu i wynika z odczuwanego przez psa lęku, to co jest prawdziwym problemem?

Dla opiekuna problemem jest to, że pies szczeka i rzuca się na inne psy. Problemem psa jest dyskomfort / lęk / niepewność w kontaktach z innymi czworonogami.

 

Jeżeli przewodnik pójdzie na szkolenie żeby rozwiązać swój problem, prawdopodobnie dostanie instrukcje jak lepiej kontrolować swojego psa (np. karcić go za niechciane zachowanie; zmuszać do chodzenia przy nodze; bardziej go na sobie koncentrować i nie pozwalać na kontakty, czy nawet patrzenie na inne psy).

Czy to rozwiąże problem? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ludzki kłopot zniknie, a psi zostanie. Moim zdaniem jest to niezwykle optymistyczne założenie.

O ile przewodnikowi uda się osiągnąć wszystkie cele zasugerowane przez tresera, to może mu się wydawać, że osiągnął sukces. Ale czy sukcesem jest spacer, w trakcie którego cały czas musisz kontrolować swojego psa? W trakcie którego nie możesz się zrelaksować? Dodajmy, że wyhamowanie zachowań agresywnych nie oznacza, że pies przestał się bać. Został tylko zmuszony do nieokazywania lęku. Jego problem nie został więc w najmniejszym nawet stopniu rozwiązany! A to oznacza, że jest tykającą bombą zegarową. Stres nadal się w nim gromadzi. Pies albo znajdzie jakiś sposób na rozładowanie emocji (np. zacznie demolować mieszkanie. Jak już wspomniałam, mało kto łączy pojawienie się tego zachowania ze źle prowadzonym szkoleniem), albo zacznie somatyzować (czyli pojawią się u niego choroby odstresowe, tak samo jak to się dzieje u ludzi), albo któregoś dnia nie da rady nad sobą zapanować i wybuchnie. Wtedy pogryzienia będą prawdopodobnie bardzo poważne, a człowiek powie, że „pies rzucił się bez ostrzeżenia”, całkowicie ignorując fakt, że opiekun wiele pracy włożył w to, żeby pies ostrzegać przestał ☹

 

Jeżeli masz problemy z zachowaniem swojego psa, zachęcam do kontaktu z behawiorystą.

Pamiętaj, że smaczki służą do szkolenia. One pomagają wypracować pewne zachowania, ale nie pomogą w rozwiązaniu problemu. Jeżeli są one podstawowym narzędziem pracy, to mówimy o szkoleniu, a nie o terapii. Przemyśl, czego potrzebujesz: szkolenia czy terapii. Jeżeli masz wątpliwości, napisz do mnie. Pomogę Ci zdiagnozować przyczynę kłopotów i podpowiem co robić.

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *