Tam gdzie pojawiają się duże pieniądze, tam nie brakuje przekrętów. Niestety 🙁

Nie chcę pisać o wszystkich historiach, których wysłuchałam od klientów czy znajomych „po fachu”. Dam tylko dwa przykłady. Znajoma – nazwijmy ją Anią – postanowiła zrobić papiery sędziego kynologicznego. Żeby to osiągnąć, musiała być przez jakiś czas asystentką w trakcie wystaw. Jednym z poleceń, jakie dostała przed rozpoczęciem imprezy było żeby – przed wejściem na ring psów rasy X – przypomnieć mu, że wygrywa pies Y. Komentarz chyba nie jest konieczny…

 

Drugi przykład. Trafiłam kiedyś na terapię do cudownego goldena, który miał szczęście trafić do ludzi, którzy postanowili o niego zawalczyć, zamiast się go pozbyć. Ten psiak bał się swojego własnego cienia. Był z hodowli klatkowej. W garażu, w boksach, były trzymane suki trzech różnych ras ze szczeniakami. Syf, chłód, mrok, smród i ciemnota. Ta ostatnia dosłownie i w przenośni. Zero socjalizacji. „Hodowcą” był sędzia kynologiczny z ZK 🙁 Trudno uwierzyć, prawda? Dodam, że oczywiście opiekunowie goldena nie wiedzieli przed kupnem w jakich warunkach dorastał ich szczeniak, bo miły pan akurat przejeżdżał niedaleko, więc przywiózł im maluszka żeby nie musieli specjalnie za miasto jechać… (Świat jest mały i traf chciał, że krótko po zakupie szczeniaka poznali sąsiada „hodowcy”, który wiedział jak sędzia ze Związku Kynologicznego dba o swoje ukochane pieski.)

Taki dowożenie szczeniąt, to częsty numer. Nie dajcie się nabrać i pamiętajcie: jeżeli nie możecie sprawdzić w jakich warunkach dorastają szczeniaki, wybierzcie innego hodowcę. Nie chodzi tutaj tylko o zdrowie psychiczne Waszego psiaka, ale również o to, żeby wymusić na hodowcach wyższe standardy. Jeżeli kupujący będą rezygnować z zakupu szczeniąt ze względu na złe warunki bytowe, brak socjalizacji, karmę kiepskiej jakości, przerasowienie, inbred, traktowanie suki jak fabryki (miot przy każdej cieczce) itp., to hodowcy będą musieli zmienić swoje podejście. To chyba jedyna droga do naprawy sytuacji…

 

Koszmar hodowli to nie tylko dramatyczna sytuacja bytowa psich matek i ich dzieci. To nie tylko chłód; głód; tania karma lub resztki ze stołu człowieka, które przekładają się na m.in. na późniejsze choroby stawów czy układu pokarmowego.

Koszmar hodowli to również, albo przede wszystkim, programowe deformacje wyglądu, a przy okazji również charakteru psów. Wiele ras przekształciliśmy w ich własne karykatury. Dawniej sprawne psy zmieniliśmy w niezdatnych do jakiejkolwiek pracy inwalidów.

Brzuchy niemalże dotykające ziemi u jamników czy bassetów (czyli ras myśliwskich!) raczej nie ułatwiają biegania.

Niewiarygodnie skrócone pyski buldogów czy bokserów prowadzą do problemów z oddychaniem, niedotlenienia mózgu powodującego omdlenia, zwiększają ryzyko udarów i uniemożliwiają większy wysiłek fizyczny.

Czaszki mopsów są spłaszczone do tego stopnia, że u wielu osobników dochodzi do wypadania gałek ocznych, a uroczo zakręcone ogonki są przyczyną zwyrodnień kręgosłupa.

Owczarkom niemieckim i labradorom zafundowaliśmy dysplazję stawów biodrowych; bassetom podarowaliśmy choroby stawów, kręgosłupa, oczu i uszu; ze sprawne i wytrzymałe bernardyny powiększyliśmy tak, że ledwo się ruszają; shar pei dostał od nas choroby skóry; cavalier king charles spaniel czaszkę tak zdeformowaną, że nie jest już wystarczająca do mózgu, przez co wiele osobników cierpi na niewyobrażalnie silne bóle głowy itd. Itd.

I PO CO TO WSZYSTKO??? DLACZEGO??? CZEMU TO MA SŁUŻYĆ???

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że ludzka głupota, bezmyślność, pazerność i okrucieństwo naprawdę nie mają granic 🙁

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *