Do najczęściej wymienianych wad adopcji należą:

  1. mniejszy wybór (wybierasz wśród psów, które szukają domów, a nie z całego wachlarza istniejących ras);
  2. nie znam przeszłości psa, którego adoptuję, więc nie wiem czego się spodziewać;
  3. najwięcej jest kundelków, ja wolę psa rasowego, najlepiej z rodowodem;
  4. w schroniskach najwięcej jest psów dorosłych. Trudniej je ułożyć niż szczeniaka;
  5. szczenię ze schroniska jest po traumatycznych przejściach, więc będzie się wszystkiego bało.

 

Pora przyjrzeć się z tym argumentom:

  1. Mniejszy wybór

 

W najbliższym schronisku rzeczywiście możesz nie trafić na psa rasy, o której marzysz.

Jeżeli chcesz adoptować psa konkretnej rasy, to wpisz w wyszukiwarkę wybraną rasę z dopiskiem „do adopcji”. Na pewno znajdziesz psa, który szuka domu.

  1. Nie znam przeszłości psa, którego adoptuję, więc nie wiem czego się spodziewać.

 

To prawda. Wypada tylko dopowiedzieć, że setki osób kupiły rodowodowe szczenięta z hodowli… klatkowych… Rodowód czy hodowla jeszcze o niczym nie świadczą. Oczywiście to, że inni kupili psa z kiepskiego miejsca nie oznacza, że kupowanie kota w worku jest dobrym pomysłem. Jasne, że lepiej jest znać przeszłość psa. Wtedy jest łatwiej. Jest na to rada 😊

Są przecież kundelki, które przyszły na świat przez nieuwagę opiekunów suki. Często są kochane, zadbane, zaszczepione i doskonale socjalizowane. Brakuje im tylko rodowodu. Oraz dobrego, kochającego domu.

Drugim pomysłem jest adopcja psa z Domu Tymczasowego. Wolontariusz, który ma u siebie psa „na tymczasie” naprawdę dużo będzie w stanie powiedzieć o swoim podopiecznym. Często usłyszysz o wadach i zaletach danego psiaka oraz o wdrożonych metodach pracy, które mają na celu wyprowadzenie go na prostą.

Wystarczy przejąć pałeczkę lub umówić się, że adoptujesz psa jak tylko np. przestanie szczekać na rowerzystów.

 

  1. Najwięcej jest kundelków, ja wolę psa rasowego, najlepiej z rodowodem.

 

Wiesz lub nie, ale ja – całkiem niechcący – adoptowałam psa z rodowodem… Zakochałam się od pierwszego wejrzenia, a już po adopcji, znalazłam tatuaż po wewnętrznej stronie ucha.

Dzięki niemu dziewczyny z fundacji nawet dotarły do człowieka, który psa kupił, ale ten powiedział, że kupił go dla kolegi. Kolega niestety okazał się postacią fikcyjną ☹

 

  1. W schroniskach najwięcej jest psów dorosłych. Trudniej je ułożyć niż szczeniaka.

 

To prawda, że większość psów jest dorosła.

Pamiętaj, że wśród nich jest cała masa psów, które potrafią wszystko czego będziesz potrzebować.

Inne bardzo szybko się wszystkiego nauczą, bo są spragnione kontaktu z człowiekiem i będą przeszczęśliwe mogąc coś dla Ciebie zrobić.

Oczywiście, że nie wszystkie. Dlatego sugerowałabym adopcję z Domu Tymczasowego lub z Fundacji. W tych miejscach masz szansę znacznie więcej dowiedzieć się na temat psa, który poruszył Twoje serce. Jeżeli nie wiesz jaki pies będzie do Ciebie pasował, nie bój się o to zapytać. Możesz w tym celu zadzwonić do fundacji, powiedzieć czego oczekujesz od psa, co możesz mu zaoferować i zapytać czy mają takiego, który byłby u Ciebie szczęśliwy. Pamiętaj, że ostatnie czego pragną pracownicy fundacji, to powrotu adoptowanego psa do klatki. Każda nieudana adopcja to dramat dla psa. Nie bój się więc, że ktoś Cię oszuka żeby wcisnąć Ci psa. Usłyszysz prawdę lub ewentualnie, że nie znają odpowiedzi na Twoje pytanie.

Musisz wziąć pod uwagę, że jaki pies naprawdę jest, dowiesz się dopiero pół roku po adopcji – tyle mniej więcej schodzi z psa trauma schroniskowa, zmiany domu, warunków życia, nabranie zaufania do nowego człowieka.

Zmiany mogą być na gorsze albo na lepsze. To rzeczywiście jest loteria. Pamiętaj jednak, że zdecydowaną z większością niechcianych zachowań można sobie poradzić.

 

Dodam jeszcze, że jeżeli adoptujesz 3-letniego psa, to z dużym prawdopodobieństwem ominie Cię ogryzanie mebli (ząbkowanie już za nim) oraz młodzieńcza głupawka (psi nastolatek przechodzi często fazę „głuchoty wybiórczej” i ignoruje przez pewien czas wołającego go opiekuna, co bywa dość frustrujące). Jeżeli weźmiesz pod dach 3-latka, obie te „przyjemności” mogą Cię ominąć😊 Nie mów, że nie jest to kusząca perspektywa.

 

  1. Szczenię ze schroniska jest po traumatycznych przejściach, więc będzie się wszystkiego bało.

 

Może tak się zdarzyć, ale nie musi.

Jeżeli przed trafieniem do schronu, szczenię było dobrze socjalizowane (nie koniecznie w wyniku celowych działań opiekunów. Pamiętaj, że w niektórych warunkach proces ten przebiega niejako mimochodem), to nawet po doświadczeniu schroniskowym może być pewniejsze siebie niż rodowodowy maluch z sielskiego domku w środku lasu (w którym nie miało szans oswoić się np. z odgłosami miasta, poznało tylko jedną osobę itp.)

 

Znam całą masę psów adoptowanych. Początki bywały trudne, ale niemal wszystkie psy wyszły na prostą. Powiedziałabym, że odsetek psów tzw. problemowych, jest podobny wśród psów adoptowanych, co kupionych z hodowli.

Śmiem twierdzić, że najwięcej zależy od człowieka. Każdego psa da się „zepsuć” i niemal każdego da się wyprostować.

 

Schroniska w Polsce pękają w szwach. Decyzja jest oczywiście Twoja, ale rozważ, proszę, opcję adopcji.

Wybór jest ogromny, niejeden cudowny, bezproblemowy pies siedzi za kratami. Zbyt często skazany na dożywocie nie dlatego, że coś z nim nie tak. Nie dlatego, że zawinił, ale np. się znudził… albo dlatego, że przyszły wakacje, a hotel dla psa był za drogi… dlatego, że okazało się, że dziecko ma alergię… że jakiś durny człowiek nie schował butów w okresie ząbkowania psa itp.

 

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *